Jeden z najpiękniejszych i zarazem najsmutniejszych filmów o stracie. Wysmakowany wizualnie, nasycony emocjami i przejmującą grą J. Binoche, z tym jej pogodnym smutkiem malującym się na twarzy. Zapada w pamięć na długo.
Nie do końca mnie przekonał, jako całość, ale ma kilka świetnych scen i pozostaje w pamięci. Choćby urocza scena przy piosence Cohena.
Całość jest naprawdę dobra. Binoche świetna. Momentami się ciągnie ale to zapewne efekt zamierzony. Polecam tym, którzy niekoniecznie poszukują efektów specjalnych.
Mimo, że nie oceniam za wysoko, zgadzam się - warto spróbować i również czekam na kolejny film od tego twórcy.