PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=480036}
7,0 92 619
ocen
7,0 10 1 92619
6,5 27
ocen krytyków
Co nas kręci, co nas podnieca
powrót do forum filmu Co nas kręci, co nas podnieca

przykre

ocenił(a) film na 1

bardzo słabo a jak na allena wręcz zenująco ... przykre

ocenił(a) film na 7
rafter_2

zenujaca to jest twoja wypowiedz powyzej...

jesli juz zakladasz nowy temat to przynajmniej moglbys sie wysilic o
bardziej rozbudowana wypowiedz, podanie argumentow itp.

ocenił(a) film na 1
Bradddock

każdy ma prawo do swojego zdania ... mysle ze gdyby ktoś w naszym kraju dopuścił sie takiego "dzieła" zostałby totalnie zbesztany a film miałby pewnie góra 3 gwiazdki ...

rafter_2

No właśnie, przyznawane przez czasopisma i portale "gwiazdki" są równie merytoryczne jak Twoje wypowiedzi. Piszesz: "gdyby ktoś w naszym kraju dopuścił się takiego "dzieła" zostałby totalnie zbesztany". Potrafisz to uzasadnić?

rafter_2

No właśnie, bez argumentów taki post to nawet nie krytykanctwo, ot, zwyczajne zaśmiecanie forum.

ocenił(a) film na 3
yanoshka

może chodzi o to, że film jest wydumany, nudny i irytujący? to co kiedyś było niewymuszone, urocze i zabawne w filmach Allena w tym filmie przepadło bez wieści. Pseudomądre monologi i rozterki egzystencjalne w ogóle nie śmieszą, cała fabuła jest jakąś totalną paranoją, nic się kupy nie trzyma kompletnie, aktorstwo irytujące jak świnia, morał i przesłanie lepsze w Bolku i Lolku... No naprawdę film tak strasznie mi się nie podobała, że nawet nie wiem od czego zacząć. Dziwią mnie te głosy zachwytów ze wszystkich stron... To chyba potwierdza zasadę, że słaby film nakręcony przez dobrego reżysera na start otrzymuję lepszą ocenę zarówno w oczach widzów jak i recenzentów.

ocenił(a) film na 9
Dzeny

Nie do końca się z Tobą zgodzę. Ten film bardzo mi sie podobał. Najgorszy
jest chyba tytuł w polskim tłumaczeniu, ale nad tym nie będę się rozwodzić.
Dałam 9 gwiazdek, nie dlatego, że film jest Allena, ale dlatego, że mimo
drobnego "przegadania" uśmiałam się na nim serdecznie! Jeśli film jest
kiepski, to nawet najlepszy reżyser nie uchroni go przed linczem fanów
dobrej kinematografii!! Moim zdaniem dialogi w tym filmie nie są wydumane,
ale życiowe. Cała ironia głównego bohatera przeradza się w jego umiłowaniu
do komentowania różnych rzeczy, a nieumiejętności samego przeżywania życia.
Jestem zdania, że cytuję: "To, co kiedys było urocze i zabawne w filmach
Allena (...)" wcale nie przepadło tutaj bez wieści! Film co prawda opiera
się na monologach i dialogach, ale taki jego urok! Perełki, jakie można w
nim znaleźć są niesamowite! I mogę Cię zapewnić, że mój okrzyk zachwytu nie
jest spowodowany ani znanym reżyserem, ani ładnym plakatem, ani uroczą
aktorką, ani co tam jeszcze można wymyslić. Ocena, jaką z czystym sumieniem
wystawiłam "Co nas kręci, co nas podnieca" (brrr... coż to za tytuł??!)
jest subiektywną wypadkową gustu, jakości filmu, błyskotliwości
scenariusza, umiejętności aktorskich i mojego zamiłowania do inteligentnych
komedii. :-)

ocenił(a) film na 8
szyszunia87

O tak, tytuł woła o pomstę do nieba. Sam film, no cóż moim skromnym zdaniem jest to jedna z lepszych komedii tego roku. Film sam w sobie jest kierowany do dość zdystansowanego widza, jak to Allen, po części widniało tam trochę jego stylu.
Poza tym, dialogi i monologi są cudowne, czasem warto, naprawdę warto jest obejrzeć film, który właśnie opiera się na tym. Początkowy monolog jeden z lepszych jakie widziałem, a przyznam, że dość dużo widziałem. No i cała masa ciętych ripost, które momentami przyprawiają o atak "głupawki". Dałem 9, gdyż uważam, że zasługuje ten film na to. Są różne gusta, to prawda i nie każdemu ten film się spodoba. Są takie filmy, które albo się nam spodobają, albo je znienawidzimy, ten właśnie należy do takowego rodzaju.

filmoradar

"(...) jak to Allen, po części widniało tam trochę jego stylu."

Pokusiłbym się wręcz o kontrowersyjne stwierdzenie, że to Allen ten film napisał/wyreżyserował, stąd pewnie wyczułeś tam "trochę jego stylu".

Jeśli ktoś nie oglądał "Annie Hall", "Hannah and her sisters", "Manhattan", "Manhattan Murder Mystery", "Deconstructing Harry", "Celebrity", "Broadway Danny Rose", "Curse of the Jade Scorpion", "Anything Else" czy "Sleeper", to "Whatever Works" (oficjalnego polskiego tytułu tego filmu nigdy nie uznam) może mu się wydać świeże, zabawne i po prostu dobre.

ocenił(a) film na 8
the_boutique

A ja oglądałam wszystkie wymienione przez Ciebie filmy, większość bardzo lubię, a "Whatever works" i tak wydaje mi się zabawne i dobre (świeże to niekoniecznie, ale Allen właściwie non-stop się powtarza, tyle że robi to zwykle w świetnym stylu).

Diana

I naprawdę zestawiając ten najnowszy film z Annie Hall czy Hannah and her Sisters wciąż uważasz, że jest dobry??

ocenił(a) film na 8
the_boutique

Staram się filmów nie "zestawiać". Każdy to osobna całość, oceniam dany film tu i teraz, a nie zestawiając z innymi. "Annie Hall" czy "Hannah..." to w moim odczuciu jedne z najlepszych dokonań Allena. Nie zmienia to faktu, że "Whatever works" oglądało mi się bardzo przyjemnie, najprzyjemniej od czasu "Match Point".

Diana

No dobrze, oglądało Ci się bardzo przyjemnie. To jeszcze nie znaczy, że film jest dobry. Ja Allena uwielbiam właśnie dzięki wymienionym przez siebie filmom. Annie Hall to chyba mój ulubiony, chociaż te pozostałe nie odstają. Ale chodzi mi o to, że tamte filmy mają w sobie taki luz, taką płynność. Są bardzo "pełne", świetnie wyreżyserowane i zagrane. Odnoszę wrażenie, że Allen od dobrych kilku lat, jeśli nie ma już o czym zrobić filmu i nie ma jakichś specjalnie interesujących go tematów (tak jak Sen Kasandry - moim zdaniem świetny), robi sobie taką właśnie nowelkę ze sfrustrowanym, neurotycznym głównym bohaterem, który na wszystko ma swoją teorię, pakiet błyskotliwych żartów i garść przemyśleń filozoficznych. I jeszcze gdyby to było pokroju jego dokonań z lat 70 i 80 to ok. Ale kiedy czegoś filmowi brakuje, to już nawet ten neurotyk nie pomaga.

ocenił(a) film na 8
the_boutique

Twórczość Allena w ogóle można podzielić na kilka nurtów, z których jeden to właśnie m.in. obecność sfrustrowanego neurotycznego bohatera, a drugi to np. kryminały z winą i karą w tle. Woody powtarza się więc właściwie od zawsze i dla mnie osobiście to poruszanie się w ramach ulubionych motywów samo w sobie problemem nie jest. "Sen Kasandry" również był swego rodzaju powtórką - "Zbrodni i wykroczeń" czy "Wszystko gra". Ja akurat o wiele bardziej lubię te dwa wcześniejsze jego filmy.

Piszesz: "No dobrze, oglądało Ci się bardzo przyjemnie. To jeszcze nie znaczy, że film jest dobry". Ależ racja. Ja nie mam wielkich pretensji do obiektywizmu ani przekonywać innych do swojego zdania nie zamierzam. Mnie się film podobał, WEDŁUG MNIE jest dobry. Rozbawił mnie jak żaden z ostatnich filmów Allena. Z miejsca polubiłam cynicznego Borisa, alter ego dra House'a. :) Znalazło się w filmie parę celnych obserwacji współczesności i ciętych komentarzy. A nie bez znaczenia jest też ideologiczna wymowa, zgodna z moimi poglądami. :) Że o lekkiej, ciekawej historii i zaskakującej ewolucji bohaterów nie wspomnę.

Diana

"Twórczość Allena w ogóle można podzielić na kilka nurtów, z których jeden to właśnie m.in. obecność sfrustrowanego neurotycznego bohatera"

Chciałbym spytać, ile filmów Allena oglądałaś (bo ja niemal wszystkie, wyłączając 3 trudne do zdobycia pozycje), ale może napiszę tylko: nie trzeba mi tego tłumaczyć ;)

Zbrodnie i wykroczenia lubię, Match Point mniej niż Sen Kasandry, choć z pewnością bardziej niż Scoop, jeśli chodzi o londyński tryptyk (to moje prywatne określenie).

A wyszliśmy od tego, że twierdzę, że jeśli jakis otwarty, inteligentny człowiek nie widział wymienionych przeze mnie parę postów wyżej filmów, może pewnie uznać Whatever Works za coś fajnego, nowatorskiego nawet (Boris łamiący zasady rzeczywistości filmowej bezpośrednimi zwrotami do "widowni"), choć wierzę, że dopatrzy się braków i niedociągnięć. Jak tak teraz o tym myślę, to możnaby rzec, że Boris to taka starsza wersja Jerry'ego Falka z "Anything Else" - on tam też zwraca się bezpośrednio do kamery, nie jest być może aż tak błyskotliwy jak niedoszły zdobywca nagrody nobla z dziedziny mechaniki kwantowej, ale na pewno wybija się ponad przeciętność.

A w ogóle, to ja też cały czas wyrażam swoją opinię i ani myślę przekonywać do niej kogokolwiek innego :)

ocenił(a) film na 8
the_boutique

Łatwiej będzie - ilu filmów Allena nie oglądałam. :) Dwóch. Czterech, jeśli liczyć Men of Crisis i nowelkę z "Nowojorskich opowieści". Niczego nie zamierzałam Ci tłumaczyć. Stwierdzenie o nurtach w twórczości Allena było po prostu koniecznym wstępem do tego, co w dalszej części napisałam. Wszak jest to forum ogólnodostępne, a może wejdzie tu ktoś, kto tego nie wie.

No cóż, ja się nie dopatrzyłam braków i niedociągnięć. Owszem, arcydzieło nie jest to na pewno, do top osiągnięć Allena sporo brakuje, ale mnie się podobało bardzo. Zresztą znacznie bardziej niż "Życie i cała reszta". :)

Diana

Więc po raz kolejny rzecz rozbija się o gust, bo mnie Anything Else podobało się bardzo, a Whatever Works tylko trochę ;)

Nie dogadamy się. Ale miło było poznać Allenomaniaczkę. Cheers.

ocenił(a) film na 8
the_boutique

Zdecydowanie Allenomaniaczkę. Trzech mam bogów filmowych - Kubricka, Chaplina i Allena. :)

Diana

Hmm, Siostra?? :P Chaplina nie lubię/mało widziałem, ale Kubricka widziałem (i mam) wszystko, WSZYYYSTKO! Na DVD (a nie jakieś tam ściągane ;) ). Choć to już całkiem inna historia (i temat na forum). Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
filmoradar

zgadzam sie że ten film albo sie kocha albo nienawidz, ja pokochałam i dałam 10;) genialne dialogi, postać Borisa jest niesamowitya! Złośliwy, zgorzkniały, chamowaty, a przy tym jakże zabawny i genialny!:D Podba mi się przesłanie, whatever works troszkę jak carpe diem, czyli bierz z życia co się da chwytaj chwile i nie oglądaj się za siebie. Nie jest to film dla keżdego ani komedyjka jak to ją w Polsce rozreklamowano ale film i zabawny i dający troszke do myślenia, zdecydowanie nie dla osób umiłowanych w wiecznych zwrotach akcji holywoodzkiego kina.

szyszunia87

"Whatever works", to skwitowanie sytuacji, która daje radość i zadowolenie, no, coś w tym stylu w każdym razie:) Toporny język polski nie radzi sobie z tego typu skrótami myślowymi, niełatwo wymyślić trafny polski odpowiednik (o tłumaczeniu możemy zapomnieć) tego tytułu. Ja bym po prostu zostawił wersję angielską, to się jednak nie mieści w głowach rodzimych dystrybutorów, przekonanych o umysłowym ograniczeniu polskiego widza.

ocenił(a) film na 8
Dzeny

"Aktorstwo irytujące jak świnia" - to jest dopiero mocny argument! :D

ocenił(a) film na 6
Diana

Nigdy nie irytowały mnie świnie. W ogóle zwierzęta mnie nie irytują. Pewnie to feler, jeśli chce się krytycznie ocenić jakiś film...

rafter_2

a ja się zgodzę z Dzeny. po obejrzeniu (a bardzo się męczyłam, żeby wytrwać do końca 1,5h filmu!!) zastanawiałam się, czy gdyby ktoś inny wcielił się w rolę (choćby mowa o pierwszoplanowej) to, czy nie byłoby lepiej...ten człowiek w ogóle mnie nie przekonał!! uwielbiam sarkazm, sama oceniam się jako zgorzkniałą osobę, ale to było takie...słabe;/

ocenił(a) film na 6
Mysza_27

Mnie też główny bohater nie do końca mnie przekonał. Chociaż miałem jak najbardziej pozytywne nastawienie.

ocenił(a) film na 7
hauser

A ja nie byłam pozytywnie nastawiona, ale uśmiałam się i utwierdziłam w przekonaniu, że nie warto "widzieć pełnego obrazu".

ocenił(a) film na 6
rafter_2

Dla mnie film dobry, przyjemnie się go oglądało chociaż nie jest jakimś arcydziełem, ale chyba tez nie taki był jego cel.
Brakowało mi w nim jednak tego aby to Allen zagrał głównego bohatera bo "aż się o to prosiło".
pozdrawiam

ocenił(a) film na 3
vesna_fw

"jak świnia" to moje prywatne porównanie odnoszące się do wszystkiego:) wszystko może być "jak świnia" dobre, złe, ciekawe, nudne - żarcik taki. też miałam wrażenie, że to czy się ten film podoba czy nie zależy od tego ile filmów Allena widziało się wcześniej, po przeczytaniu dyskusji w tym temacie, wynika że jednak nie. Mnie chyba najbardziej wkurzyło, że miało być tak oldskulowo fajnie manhatańsko allenowo, a wyszło tak jakby na siłę i urok gdzieś zniknął. I duża w tym wina aktorów - nawet niezbyt przekonywujący sposób w jaki Larry David utykał mnie drażnił! każde słowo wypowiedziane przez Evan Rachel Woods z totalnie wyolbrzymionym południowoamerykańskim akcentem przyprawiało mnie o ból zębów. Gadałam sporo o tym filmie ze znajomymi. Niektórym się film podobał, niektórzy byli tego samego zdania co ja. Ci, którzy filmem się zauroczyli probowali mnie przekonać "To tak miało być, ci bohaterowie mieli tacy być, miało ich być trudno lubić, stary miał być zgryźliwym pierdołą". Wszystko to wiem, z tym że oglądanie przez półtorej godziny ludzi, których udusiłabym po 15 minutach spotkania w realu to dla mnie za duży masochizm.

ocenił(a) film na 4
Dzeny

Mnie film bardzo rozczarował - najgorsze dzieło Allena jakie znam.
Nie podobał mi się główny bohater na siłę pozujący na Allena.
Nie podobała mi się sama historia, taka jakaś "tania" i idąca po najprostszej linii oporu z dość żałosnym happy endowym zakończeniem.
To, co miało być śmieszne, mnie osobiście nie bawiło, było na siłę.
Mało w tym filmie Allena jak dla mnie. Ale rozumiem, że komuś mógł się podobać.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones